Zgromadził Salomon w Jeruzalemie starszych izraelskich i wszystkich naczelników plemion, książąt rodów synów izraelskich, ażeby przenieść Skrzynię Przymierza Pańskiego z Miasta Dawida, to jest z Syjonu. Zgromadzili się zatem u króla wszyscy mężowie izraelscy na święto, a było to w miesiącu siódmym. A gdy zeszli się wszyscy starsi izraelscy, Lewici wzięli Skrzynię i zanieśli Skrzynię wraz z Namiotem Zgromadzenia, i wszystkie święte naczynia, jakie były w namiocie; zanieśli je kapłani i Lewici. (…) A wszyscy lewiccy chórzyści: Asaf, Heman, Jedutun wraz ze swymi synami i pobratymcami, odziani w bisior, stali z cymbałami, lutniami i cytrami po wschodniej stronie ołtarza, a z nimi stu dwudziestu kapłanów dmących w trąby, i trębacze, i chórzyści mieli jak jeden mąż i jednym głosem zaintonować pieśń chwały i dziękczynienia Panu – gdy więc wzbił się głos trąb i cymbałów i innych instrumentów do wtóru pieśni pochwalnej dla Pana, że jest dobry i że na wieki trwa łaska jego, świątynia, to jest świątynia Pana, napełniła się obłokiem, tak iż kapłani nie mogli tam ustać, aby pełnić swoją służbę, z powodu tego obłoku, gdyż świątynię Bożą napełniła chwała Pana.
2 Księga Kronik 5,2-5.12-14
Tekst z Drugiej Księgi Kronik wiele mówi o oprawie muzycznej uroczystości poświęcenia jerozolimskiej świątyni. Słowa te ilustrują nazwę dzisiejszej niedzieli Cantate, która tak wiele o pieśni i śpiewie mówi! W swoim przesłaniu niedziela ta słowami Psalmu 98 wzywa nas: „Śpiewajcie Panu pieśń nową,…” (Ps 98,1)
W Jerozolimie przy poświęceniu świątyni rozbrzmiewała wspaniała pieśń pochwalna wykonywana przez licznych chórzystów, przy wtórze cymbałów, lutni, cytr i trąb. Muzycy i śpiewacy jak jeden mąż, jednym głosem zaintonowali Panu pieśń chwały i dziękczynienia. Wszyscy wielbili w ten sposób Boga i dziękowali Mu za Jego dobroć i łaskę.
Świątynia została zbudowana i przyszedł czas na uroczysty dzień poświęcenia jej na Dom Pana. Chociaż Salomon był jej głównym budowniczym, to jednak plany budowy przygotował już jego ojciec, czyli król Dawid. Budowa trwała siedem lat. Biblia bardzo szczegółowo, krok po kroku opisuje wszystkie przygotowania związane z tą inwestycją i ich realizację.
Król Dawid zdobył Jerozolimę, następnie sprowadził do miasta Skrzynię Przymierza, w której znajdowały się tablice z przykazaniami. Potem znalazł odpowiednie miejsce pod budowę świątyni i przygotował stosowne plany architektoniczne. Po jego śmierci, król Salomon kontynuował dzieło swojego ojca. Każdy detal związany z budową świątyni został w Księgach Królewskich, czy Księgach Kronik szczegółowo opisany. Stąd można się dowiedzieć, jak wielkie to było przedsięwzięcie.
Gdy budowa została zakończona, do świątyni przyniesiono Skrzynię Przymierza „wraz z Namiotem Zgromadzenia, i wszystkie święte naczynia, jakie były w namiocie; zanieśli je kapłani i Lewici.” (2 Krn 5,5) Kiedy Arka z dwoma kamiennymi tablicami została umieszczona w miejscu dla niej przygotowanym, zwanym miejscem najświętszym, przy wtórze instrumentów i chórzystów dokonano poświecenia Przybytku. Salomon w dziękczynnej modlitwie oddał chwałę Bogu i pobłogosławił całe zgromadzenie izraelskie. To wszystko, a był to najprawdopodobniej rok 955 przed Chrystusem, jak podaje Księga Kronik, działo się w miesiącu siódmym, (czyli na przełomie naszego września i października), który był związany ze Świętem Namiotów. Wzniesienie świątyni w Jerozolimie było koronnym dziełem króla Salomona. A czasy panowania zarówno Dawida jak i Salomona moglibyśmy określić mianem „złotego wieku” w dziejach narodu izraelskiego.
Przy poświęceniu świątyni ogromna liczba muzyków chwaliła Boga jednym głosem. Pochwalne hymny i pieśni dziękczynienia opiewające dobroć i wieczną łaskę Boga sprawiły, że świątynię wypełnił obłok objawiający chwałę Pana. Boża obecność była tak odczuwalna, „iż kapłani nie mogli tam ustać, aby pełnić swoją służbę…” (2 Krn 5,14)
Gdy my dzisiaj pieśnią czy muzyką wielbimy Boga, czynimy to w naszej wielkiej wdzięczności wobec Niego. Ten, kto dziękuje Bogu zdaje sobie sprawę z tego, że wszytko, czego doświadcza nie jest oczywistością, lecz wielkim dobrodziejstwem naszego wspaniałego niebiańskiego Ojca. Mając to na względzie, oddajemy chwałę Wszechmogącemu Bogu. A gdy czynimy to szczerze i z pełnym oddaniem, to możemy odczuć to, co głosi jedna z pieśni: „Boża obecność dziś wypełnia miejsce to, odczuwamy Jego łaskę, Jego moc. Słychać szum anielskich skrzydeł wciąż. Twarze blaskiem chwały lśnią. Boża obecność dziś wypełnia miejsce To.” (ŚE 286) W tej obecności niekoniecznie chodzi tylko o kościół, ale również o nasze domy i nasze serca, które wdzięcznie chwalą Pana! On jedynie godzien jest uwielbienia, wszelkiej chwały i czci. Boga nieustannie powinniśmy wysławiać i adorować. Nasze serce przepełnione wdzięcznością i prawdziwym zachwytem nad wielkością i dobrocią Boga powinno nieustannie składać Mu dziękczynienie w modlitwie i pieśni, czy muzyce.
Od zarania dziejów po dziś dzień rozlegają się na cześć Boga pieśni chwały. A to dlatego, że On się nie zmienił, jest ciągle taki sam – wielki i godzien chwały. Jan Sebastian Bach zawsze na swoich dziełach pisał: Soli Deo gloria – „jedynie Bogu na chwałę”. Każda świątynia, każdy kościół wypełnia się chwałą, gdy rozbrzmiewa w nim muzyka na cześć Pana. Muzyka stoi w służbie dla Boga, bowiem prowadzi ludzi w uwielbieniu dla Niego.
Nasze osobiste życie wypełniać powinna pieśń chwały na cześć Boga. Ciągle wielbimy tego samego Pana, który był Bogiem Abrahama i Sary. Ten uwielbiający głos rozbrzmiewa i „wędruje” przez wieki, przez wiele ludzkich pokoleń. Ten głos rozlegał się w jerozolimskiej świątyni. Ten głos rozbrzmiewał w hymnie Marii, kiedy usłyszała, że zostanie matką Zbawiciela świata. To uwielbienie było w hymnach apostoła Pawła i w śpiewie pierwotnego kościoła. Dźwięczny, pochwalny ton rozbrzmiewa również dzisiaj w wielu starych i nowych pieśniach, jakie śpiewamy na cześć Pana.
Chwalenie Boga uświęca codzienność naszego życia. Czyni życie radosną, rozśpiewaną świątynią, do której Bóg chętnie się zniża. Niechaj przez naszą wdzięczną pieśń pochwalną również inni znajdą dla siebie otwarte niebo! Amen.
Ks. Roman Kluz